Smutno, że tak mało komentujecie. LENIUCHY Z WAS :(
Droga
przebiegała im w kompletniej cieszy. Zdenerwowana Sky, wierciła się w fotelu.
Wreszcie ulokowała dłonie na kolanach, a wzrok wbiła w zmieniający się za szybą
krajobraz. Tłumiła w sobie złość, nie chcąc po raz kolejny wybuchnąć. Odkąd
poznała Justina, jej życie wywróciło się do góry nogami. Ciągle chodziła
podenerwowana.
-
Porwałeś mnie. Mogę to zgłosić na policję – wydusiła wreszcie, ale nie raczyła
spojrzeć na kierowcę. Kątem oka widziała jak przekręca głowę i uśmiecha się.
-
Jeśli chcesz, żebym znów przebrał się za policjanta, powiedz – wzruszył
ramionami, ukazując rządek białych zębów. Mruknęła coś niezrozumiałego pod
nosem, ale nie zamierzał tego rozszyfrowywać. Bez większego zainteresowania, obdarzył
towarzyszkę swoim spojrzeniem i podniósł brwi, jakby czekał na jej reakcję.
-
Dokąd mnie zabierasz? - spytała cicho, unikając kontaktu wzrokowego z Justinem.
Patrzyła dosłownie wszędzie, byleby tylko nie zerknąć w brązowe tęczówki
chłopaka.
- Słodka
tajemnica – znów wlepił wzrok w trasę i zacisnął mocniej ręce na kierownicy.
Skręcił w jakąś uliczkę. Skyler za krotko przebywała w tym mieście, aby znać je
tak dokładnie. Dlatego też nie mogła rozpoznać tego miejsca. Czuła tylko zapach
oceanu, wdzierający się do wnętrza auta przez uchylone okna. Drobne ciało Sky
poleciało na maskę rozdzielczą, gdy samochód zatrzymał się gwałtownie. Spojrzała
z wyrzutem na kierowcę. Ostatnimi siłami powstrzymywała, się aby słowa, które
cisnęły się na jej usta, zostały jedynie w głowie.
-
Odwróć się – polecił Justin. W odpowiedzi Fitz prychnęła pod nosem i
zmarszczyła czoło. Nie miała pojęcia, do czego zmierzał i wcale jej się to nie
podobało. – No dalej! – jęknął zniecierpliwiony. – Taki jest plan. Musisz mi
zaufać!
Wcale
mu nie ufała, ale zgodziła się dla własnego spokoju. Wykonała polecenie.
Słyszała za plecami ruch Justina, a później widziała jedynie ciemność. Chłopak
przewiązał jej oczy opaską, co wydało się jeszcze bardziej podejrzane. Nic już
nie rozumiała. Gdy drgnęła, kompletnie zdezorientowana poczuła ciepłą dłoń
szatyna na udzie. Zimny dreszcz przebiegł przez ciało Sky.
-
Spokojnie. Przecież cię nie zgwałcę – zaśmiał się donośnie. – Poczekam, aż sama
będziesz gotowa na powtórkę z rozrywki – nie mogła go zobaczyć, ale była pewna,
że uśmiecha się szyderczo i triumfalnie. Nienawidziła tego z całego serca. Cały
czas Justin miał nad nią przewagę.
Znów
jechali, ale nie trwało to długo. Zaczynała się stresować, co objawiło się
przyśpieszeniem bicia serca i drżeniem rąk. Musiała zdać się na własny
instynkt. Usłyszała trzaskanie drzwiami, a sekundę potem Bieber złapał ją za
rękę i wyprowadził z auta. Następnie zamknął je elektrycznie i trzymając
dziewczynę za ramiona, prowadził Sky w umówione miejsce. Szli około 10 minut,
przynajmniej takie odniosła wrażenie.
Zbliżył
się do niej, aż zaparło jej dech w piersi. Zapach perfum Justina uderzał o jej
nozdrza, a oddech wywoływał gęsią skórę. Nachylił się i sunął czubkiem nosa
wzdłuż zagłębienia w szyi szatynki. Udawała niewzruszoną tym faktem, choć w
środku niemal eksplodowała z emocji.
-
Wszystkiego najlepszego, księżniczko – wyszeptał w kasztanowe włosy Fitz, a
później przelotnie musnął jej rozgrzany, zarumieniony policzek. W ułamku
sekundy opaska zsunęła się z oczu Sky. Ujrzała, rozciągającą się przed nią
niemal lazurową wodę. Obok stał jacht wypełniony najbliższymi dla niej osobami.
Dopiero po chwili przetworzyła, że znajdują się na porcie i przypomniała sobie,
że tego dnia obchodzi dziewiętnaste urodziny. Była tak zajęta, że kompletnie o
tym zapomniała.
Zakryła
usta z wrażenia. Nigdy nie spodziewałaby się, że Troy wymyśli coś takiego za
jej plecami. Jak mogła nie zauważyć tego, jak spiskuje dookoła? Odwróciła się w
stronę szatyna, który przyglądał się wszystkiemu z szerokim uśmiechem.
Najwyraźniej był dumny z siebie, że pociągnął to do końca, a nie zawalił
sprawę, jak często miał w zwyczaju. Nie wiele myśląc objęła chłopaka w tali i
mocno wtuliła się w jego pierś.
-
Dziękuję – wyszeptała cichutko bardziej do siebie, niżeli do niego. Nawet nie
domyślała się, że to usłyszał i właśnie dlatego ukazał rządek białych,
lśniących zębów.
{muzyka}
Słońce
już dawno schowało swą tarczę za horyzontem, a niebo kompletnie ściemniało.
Księżyc dumnie podkreślał swój okrągły kształt i co jakiś czas chował się za
pojedynczymi chmurkami. Ocean przeistoczył się w płynne srebro, a w wodzie
odbijały się odległe światła latarni, tętniącego życiem miasta. Niebo było
usiane złotymi gwiazdami, których z pewnością nie dało się zliczyć. Szum oceanu
został zagłuszony przez muzykę, dobiegająca z tyłów łodzi.
Skyler
Fitz napawała się letnim wiatrem, który kołysał pasmami jej długich włosów w
odcieniu czekolady. Leżała na rufie, z przymkniętymi powiekami. Pragnęła
znaleźć chwilę dla siebie, by spokojnie pomyśleć. Jednak jak na złość,
niepoukładane myśli dziewczyny stały się jeszcze bardziej zawiłe. W dodatku
skupiały się na jednej osobie. Robiła wszystko, aby od tego uciec, ale nie
potrafiła.
W
pewnym momencie usłyszała czyjeś, nasilające się kroki. Nawet nie drgnęła. Z
jakiegoś dziwnego powodu, doskonale wiedziała, kim jest ta postać. Chwilę
później poczuła jak towarzysz kładzie się obok niej. Oddychał spokojnie,
wypuszczając powietrze z płuc przez usta.
To był
Justin, była tego pewna. Nie musiała nawet otwierać oczu. Na ślepo obrysowałaby
kontury szatyna. Wystarczyło, że poczuła charakterystyczny zapach jego ciała
oraz perfum. Mogłaby oddychać tym codziennie.
Nie
odzywał się przez długi moment i patrzył w gwiazdy, układając z nich różne
kształty.
- Czemu
nie bawisz się z innymi? – spytał wreszcie. Dźwięk głosu Justina spowodował, że
coś zaczęło niebezpiecznie drgać w okolicy serca Fitz. Odchrząknęła, chcąc
brzmieć jak najbardziej naturalnie.
- Nie
mam ochoty na zabawę.
-
Dlaczego? – dopytywał. Otworzyła oczy. Nie spodziewała się, że twarz chłopaka
znajduję się tak blisko niej. Natrafiła prosto na głębię, czekoladowych
tęczówek Justina, na twarzy którego widniał figlarny uśmieszek. Westchnęła, nie
miała ochoty odpowiadać na to pytanie. Obrzucił uważnym spojrzeniem twarz
partnerki, jakby chciał odgadnąć jej zawiłe myśli. Od razu zauważył w malujący
się na niej żal i smutek. Nawet nie próbowała wymyślić porządnego kłamstwa,
więc dalej milczała. – Tęsknisz za domem? – uniósł brew i przewrócił się na
bok, podpierając głowę na łokciu. Przyglądał się dziewczynie tak intensywnie,
jak jeszcze nikt inny. Niepewnie skinęła głową. Wzięła w płuca głęboki wdech i
rzekła:
- To
moje pierwsze urodziny bez rodziny – nagle narosło w niej tysiąc różnych
emocji, których nawet nie potrafiła odgadnąć.
- Masz
przecież Troya, mnie czy Connie. Teraz my jesteśmy twoją rodzina! – powiedział
z entuzjazmem i ukazał całe swoje uzębienie. Uśmiech Justina miał w sobie tyle
cukru, ile najbardziej kaloryczny batonik. Momentalnie podniosła się do pozycji
siedzącej i wlepiła beznamiętny wzrok w nieruchomą taflę wody. Jej usta
powstrzymywały miliony słów, które chciały się z nich wydostać. – Nie pozwolę
ci się smucić we własne urodziny – mruknął niespodziewanie Justin, czym zmusił
ją do zerknięcia na niego. Błyskawicznie złapał spojrzenie dziewczyny.
Ujął
rękę szatynki w swoją dużą dłoń i pomógł jej wstać. Nie odmówiła, choć mogła
się wyrwać i zignorować go całkowicie. Nie rozumiała do czego zmierzał, gdy
stanowczo przyciągnął ją do siebie, jednocześnie zmniejszając dystans między
nimi. Wtulił głowę w zagłębienie szyi Sky i przez moment napawał się zapachem
skóry szatynki. Ulokował dłonie na biodrach towarzyszki i zaczął nimi
delikatnie kołysać w tylko sobie znanym rytmie.
- If I could
take away the pain and put a smile on your face, baby I would – szepnął we
włosy Skyler, a później przelotnie musnął ustami rumiany policzek. Czuła jak uśmiecha się podczas
tej czynności.
- Nie
wiedziałam, że śpiewasz – zachichotała. Okręcił ją wokół własnej osi tak
gwałtownie, że zderzyła się nosem z klatką piersiową Biebera.
-
Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – mrugnął do niej okiem, po raz kolejny.
Najwidoczniej uwielbiał to robić. Nie udałoby się zliczyć ile razy puścił oczko
w jej kierunku, odkąd się poznali. Wywróciła na to oczami, gdy po raz kolejny
prowadził ją w tańcu. Pociągało ją to w jaki sposób się poruszał. Mogłaby
obserwować to godzinami. Potrząsnęła głowa, odpychając od siebie takie myśli na
temat Justina. Nawet nie zauważyła, kiedy stał się dla niej ważny. Czego mogła
się po nim spodziewać? Niczego. Nie mógł zapewnić jej związku, o jakim zawsze
marzyła, bo był zwykłym, typowym kobieciarzem. A ona jak głupiutka nastolatka
zatracała się w nim przy każdym, kolejnym spotkaniu.
Niespodziewanie
odwrócił ją i popchnął na ścianę łodzi. Była tak zdezorientowana, że nie mogła
wydusić z siebie słowa. Patrzyła na chłopaka oszołomiona, podczas gdy on
ulokował dłonie po obu stronach głowy szatynki. Spokojnie oparł czoło o jej i
uśmiechnął się uwodzicielsko. Później zatopił dłoń w ciemnych włosach Sky z
tyłu głowy i delikatnie za nie pociągnął. Tym samym spowodował, że musiała
zadrzeć do góry podbródek. Jej usta znajdowały się teraz na wysokości ust
Justina, choć i tak musiał się zgarbić by do nich sięgnąć. Pocałował ją
zachłannie, a ona nawet nie stawiała oporu. Sparaliżowało ją. Wyprostowała się
jak sprężyna, jej żołądek wywinął salto i mogłaby przysiąc, że serce na chwilę
przestało bić raz… może dwa lub trzy.
Nie
tego się spodziewała. Tym razem Justin całował ją z taka namiętnością, jakby
zależało od tego całe jego życie. Zawarł w nim ogromną pasję i czułość. Odsunął
się od niej na chwilę. Gwałtownie zassała powietrze, gdy w mózgu pojawiło się
lekkie mrowienie od nadmiaru sensacji. Przyłożyła rękę do wciąż drżących ust,
na powrót napawając się smakiem warg szatyna.
- Za
co? – spytała pośpiesznie.
Wzruszył
ramionami. Potrzebował tej bliskości, ale nie zamierzał mówić o tym na głos.
Sekundę później znów naparł ciałem na dziewczynę. Odruchowo przesunęła dłonie
na jego bicepsy, chcąc przyciągnąć go jeszcze bliżej. Nie kontrolowała się. Po
prostu żyła chwilą. Zachichotał, gdy wsunęła dłonie pod materiał koszulki
Justina, kładąc je na klatce piersiowej. Chwycił ją za biodra i przyciągnął do
siebie. W odpowiedzi zarzuciła mu ręce na szyję, owijając swój język wokół jego
i ssąc lekko. Bieber jęknął z zadowolenia, a następnie rozsunął nogi dziewczyny
kolanem i wślizgnął się między nie.
W
tamtym momencie przestała myśleć. Nie zastanawiała się już czy Justin naprawdę
coś do niej poczuł, czy tylko się nią bawił. Liczyło się tylko to, że był
blisko i mogła się nim nacieszyć.
Justin
właśnie zaczął przygryzać skórę na szyi towarzyszki, pozostawiając po sobie
czerwone ślady. Pragnął, aby wszyscy wiedzieli, że ta ślicznotka należy do
niego. Nie chciał, aby ktokolwiek inny ją dotykał. Sam nie wiedział co to
oznacza, ale nie zamierzał tego rozszyfrowywać. Stwierdził, że z czasem sprawa
sama się rozwiąże.
Euforia
panny Fitz została brutalnie przerwana, gdy gdzieś z boku usłyszała głośne
kaszlnięcie. Momentalnie oderwała się od szatyna i poprawiła swoją koszulkę.
Włosy jednak wciąż zostały potargane i odstawały na każda możliwą stronę.
Zerknęła w kierunku, z którego dochodził odgłos i ujrzała zaniepokojoną Connie.
Rude kosmyki spięła w niedbałego koka i miała na sobie luźną sukienkę.
Skrzyżowała ręce na piersi i potrząsnęła głową z dezaprobatą. Przez ułamek
sekundy lustrowała dokładnie wzrokiem Justina. On natomiast wydawał się nie
wzruszony faktem, że ich przyłapali. Schował dłonie w kieszeni spodenek i
zaśmiał się melodyjnie. Wreszcie zdecydował, że nic tu po nim, więc pożegnał
się z dziewczynami przez przyłożenie dwóch palców do skroni i zniknął.
Skyler
wypuściła powietrze z ust, uświadamiając sobie, że przez cały ten czas,
wstrzymywała je.
BOOOOŻE !!!
OdpowiedzUsuńCHYBA JESTEM PIERWSZA
DZIEWCZYNO, UWIELBIAM CIĘ ZA TAKIE FRAGMENTY, JAK TYLKO ONI SĄ TAK BARDZO BLISKO SIEBIE MAM CIARKI
SHIPPUJE ICH TAK BARDZO
WENY I CZEKAM NA NASTĘPNY
@meowmyroom94
Jejku, to było takie.. Ughh.. Cudowny rozdział, końcówki mnie troszeczke zdziwiła ale tytuł mówił sam za siebie :) Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że szybko sie pojawi, życzę Ci duuuużo weny do pisania Kochanie
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńo ja pierdziu! omfg!
OdpowiedzUsuńco to kuwa było?!
sjdkhfiusjkdhfisnjkd o ja pierdole jksdzhfbknjsdhfn
OMG SWIETNY KOCHAM WIĘCEJ TAKICH MOMENTÓW PROOOSZE
OdpowiedzUsuń@sassybieberx
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że się zmieni i będzie traktował ją jak księżniczkę hahaha
OdpowiedzUsuńo mój Boże dsnbhfdsfdfsjfhfbvncbvhcbvcjkhfdiushfdfs To jest takie fantastyczne! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny x
OdpowiedzUsuńŚWIETNY! CZEKAM NA NASTĘPNY :) /@niall_wanted
OdpowiedzUsuńJaki fajny rozdział <3 Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZapraszam na prolog: http://collision-fanfiction.blogspot.com/
Zaczynam od nowa!
tak bardzo uwielbiam to ff, jest genialne!!
OdpowiedzUsuńKurwa mac czemu ta idiotka im przerwala ja pierdole...
OdpowiedzUsuńA justin zaxhowal sie jak idiota smiejac sie....
Ale pomimo tego eszystkiego to bylo jeju cudowne i wiecej takich momentow
I tych zboczonych rzeczy miedzy nimi jejku kocjam zycze weny i czekam na nastepny
Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńAwww boski*.* nie mogę się już doczekać kolejnego ;33 @nxd69
OdpowiedzUsuńcudowny <333
OdpowiedzUsuńojaaa..swietny
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Nawet nie wiesz jak zazdroszcze ci talentu do takiego pisania :)
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity czekam na NN
Omg boski uwielbiam to czytać! x
OdpowiedzUsuńsama nie wiem co mam Ci napisać:))
OdpowiedzUsuńkocham ich. chcę takiego Justina;3
niby nic go nie obchodzi, ale w razie konieczności oddałby życie za Sky
jeszcze raz lofffki i ściskam mocno
czekam nn
@PoliShSWaG_
suuuper ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńConnie w takim momencie?! :/
OdpowiedzUsuńjwkhbcolauchweo taki rozdział. matko, moje serce! *___*
KOCHAM TAK BARDZO! <3
chcę takie Justina, no.. :((((((((
czekam na kolejny, kochanie :*
@saaalvame
omg kocham to ! nie wierzę... oni są tacy... słodcy:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńChce wiecej !!!!:*
OdpowiedzUsuńHey *---* Blog idealny :D mam pytanie aktualny jest ? /Pati :*
OdpowiedzUsuńtak, jest aktualny :)
UsuńUff... jak się gorąco zrobiło w ostatniej scenie. Naprawdę, nie obraziłabym się gdyby było ich częściej. :D Mam wrażenie, że w następnym rozdziale Connie będzie prawić Sky kazania, ale mogę się mylić. Okaże się dopiero, gdy dodasz kolejny rozdział. Na szczęście, zdążyłam dodać komentarz, zanim ty dodałaś nowy rozdział. :D Także z niecierpliwością czekam na niego. Życzę weny, weny i jeszcze raz weny, byś mogła bez problemu dokończyć te świetne opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuń