sobota, 13 września 2014

9. Porwanie.



 Mała prośba do was! Jeśli macie twittera, dajcie rt -> tweet :) 
+ w zakładce "bohaterowie" pojawiła się nowa postać!

Usłyszał dźwięk tłuczonego szkła, bardzo donośny w panującej dookoła ciszy. Co jakiś czas przerywały go głośne krzyki, dochodzące z dołu. Zesztywniał. Doskonale zdawał sobie sprawę, z czym to się wiążę. Poczuł ciepło własnej krwi w okolicy skroni. Przymknął powieki, z nadzieją, że choć trochę zagłuszy hałasy. Na marne. Ten straszliwy dźwięk, wciąż odbijał się w jego uszach, jakby dochodził z dna studni.
Drgnął i zacisnął dłonie na pościeli. W tej chwili tylko ona, sprawiała, że czuł się bezpiecznie. Nagle rozległo się głuche stuknięcie, jakby coś ciężkiego gruchnęło o podłogę. Poderwał się z miejsca. Przezwyciężając, paraliżujący każdą komórkę ciała strach, wstał i udał się do drzwi. Na korytarzu krzyki stały się jeszcze bardziej dosadne. Zakrył uszy, by nie musieć dłużej tego słuchać. Zbiegł po schodach.
Justin wciągnął gwałtownie powietrze. To, co zobaczył spowodowało, że pękł, niczym skorupka jajka. Momentalnie poczuł paraliż. Nawet jeśli chciał się ruszyć, nie potrafił. Zimne dreszcze regularnie przebiegały wzdłuż jego kręgosłupa. W bezruchu przyglądał się jak ojciec, przygważdża jego matkę do ściany, wyzywając ją od najgorszych. Gdy tylko zauważył błagające o litość spojrzenie rodzicielki, a później strach, narosła w nim złość. Już się nie bał, był tylko nieograniczony i niepohamowany gniew. Pragnął wyrządzić temu mężczyźnie, tyle samo krzywdy, ile on im. Chciał patrzeć jak cierpi, prosząc o szybki koniec. Wtedy po razy pierwszy, postawił mu się. Ogarnęła go dzika furia i chęć zemsty. Obudziła się w nim bestia.
W mgnieniu oka odciągnął Ivana od kobiety, powodując, że stracił równowagę i na sekundę, runął na ziemię. Justin nie wiedział skąd nagle wzięła się u niego taka siła. Może spowodowała to, buzująca w żyłach adrenalina. Przełknął ślinę, zauważywszy, że ojciec staje na równe nogi. Nakazał mamie schować się za plecami. Musiał mieć pewność, że jest bezpieczna. Był jej synem, do jego obowiązków należało chronienie Pattie.
Nim się obejrzał, wylądował na podłodze. Złapał się za nos, powstrzymując potok krwi, który zaczął się z niego wylewać. Wystarczył jeden cios ojca, a on znów czuł się jak śmieć. Ivan uniósł go do góry za skrawek koszulki tak, że nogi Justina zwisały swobodnie w powietrzu. Krzyczał, szamotał się i szarpał, ale to nie pomagało. Ojciec zajrzał mu głęboko w oczy. Tęczówki Ivana były ciemne i kryły w sobie coś z szatana. Spojrzenie to było demoniczne i Justin już wtedy wiedział, że nigdy go nie zapomni.
- Ty gnojku – syknął Ivan. Dopiero wtedy syn wyczuł od niego wódkę. Zrozumiał skąd wzięła się ta nagła agresja. Zawsze kiedy pił, stawał się potworem. Alkohol nie tylko niszczył Ivana, ale również jego rodzinę. – Jesteś największą porażką mojego życia.
Po tych słowach cisnął drobnym ciałem chłopaka przed siebie. Uderzył w szafki i powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Ostatnie co zobaczył, to zatroskane spojrzenie rodzicielki. Później była tylko ciemność.

Obudził się, tłumiąc w gardle krzyk, który cisnął mu się na usta. Gwałtownie usiadł na łóżku. Znów miał koszmar. Towarzyszyły mu one niemal od zawsze, ale ostatnio pojawiały się coraz częściej. Zamrugał kilkakrotnie, odpędzając sprzed oczu wizję. Od dziecka próbował się jej wyzbyć i odgrodzić się od niej grubym murem, ale czasami pojawiała się w jego umyśle zupełnie przez przypadek. Klatka piersiowa Justina unosiła się i opadała chaotycznie. Pot spływał z czoła chłopaka, a mózg próbował powrócić do normalnego funkcjonowania. Za każdym razem, gdy z powrotem przymykał powieki, widział czarne jak węgiel, przepełnione gniewem tęczówki ojca. Rozchylił usta, by nabrać powietrza, bowiem to, które wpadało do płuc nosem, nie wystarczało.
Przez jakiś czas tępo wpatrywał się w martwy punkt na ścianie. Dopiero później zauważył delikatny ruch na podłodze. Wiedział, że to Sky i nie mógł powstrzymać się przed uśmiechem. Przyglądał jej się z zainteresowaniem, co pozwoliło zapomnieć o nocnym koszmarze. Minuta, dwie… Dziewczyna wciąż się wierciła, aż wreszcie odsunęła kołdrę na bok i usiadła na ziemi po turecku. Wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, nawet nie zauważając, że Justin na nią patrzy.
- Podłoga nie jest tak wygodna jakby się wydawało, co? – odezwał się z głębi pokoju, zachrypłym od spania głosem. Kompletnie ją tym zdezorientował. Najpierw drgnęła przestraszona, a później przypomniała sobie, że tej nocy dzieli pokój z Bieberem. Pokiwała twierdząco głową, ale nie wiedziała czy to zauważył. Trwali tak w ciszy, wzajemnie lustrując się spojrzeniami.
Nie wytrzymała. Jutrzejszego ranka miała stawić się na wykładach. Musiała się wyspać i choć za wszelką cenę, nie chciała dać mu za wygraną, musiała ustąpić. Wstała i stanęła po lewej stronie łóżka. Justin jak na zawołanie podwinął kołdrę, dając jednocześnie znak, że może położyć się obok. Sekundę później poczuł jak materac ugina się lekko pod ciężarem ciała towarzyszki. Wyszczerzył się głupkowato i mrugnął do niej okiem.
- Wiedziałem, że do mnie przyjdziesz – powiedział, dumnie wypinając do przodu pierś. Nie zareagowała, tylko odwróciła się do niego plecami i próbowała spać. Bieber jednak starał się to utrudnić, bowiem wiercił się i przekręcał z boku na bok.
- Możesz przestać? – syknęła, odwracając się przez ramię. Okazało się to błędem, bowiem szatyn znajdował się zaledwie milimetry od niej. Do jej nozdrzy brutalnie wdarł się zapach skóry chłopaka. Łączył on w sobie wanilię i żel pod prysznic. Wykorzystał to i cmoknął ją prosto w usta. Momentalnie od niego odskoczyła, na co Justin roześmiał się głośno.
- Co to miało znaczyć? – krzyknęła, patrząc na partnera z wyrzutem. Wzruszył ramionami.
- Buziak na dobranoc, żeby ci się lepiej spało – wyjaśnił. Po tych słowach przewrócił się na bok i wtulił głowę w miękką poduszkę. Wystarczyło parę chwil, aby znów odpłynął w objęcia Morfeusza.

Gdy pierwsze promienie słońca, przedarły się do pokoju, przez rolety, już nie spał. Starał się wrócić do drzemki, ale nie potrafił. Wciąż jednak miał przymknięte powieki i odpoczywał. Wreszcie otworzył oczy, nie przestając ich mrużyć. Zauważył nad sobą niewyraźną twarz przyjaciela. Momentalnie wyprostował się i przetarł dłonią zaspaną buzię. Ziewnął przelotnie i nawet nie raczył zakryć ust dłonią.
- Nie śpisz? Świetnie! – powiedział Troy, entuzjastycznym tonem. – Musisz mi pomóc!
- Nic nie muszę, ewentualnie mogę. Jeśli oczywiście zachcę – mruknął zachrypłym głosem Justin, przykrywając twarz poduszką. Tego ranka nie miał ochoty wracać do normalnego życia. Chciał przeleżeć cały dzień w łóżku i nadrobić zaległe odcinki ulubionych seriali. I tak miał wolne. Dostrzegłszy błagalne spojrzenie Fitza, postanowił się nad nim zlitować. – Dobrze, o co chodzi?
- Jedź po Sky na uczelnię.
- Mam lepsze rzeczy do robienia, niż odbieranie twojej siostry – potrząsnął głowa. Oczywiście mógłby po nią pojechać, ale wtedy pewnie uznałaby go za kompletnego wariata. Musiał rozegrać to wszystko powoli tak, aby sama do niego przyszła.
- Stary, błagam. Skyler ma urodziny, chcę zrobić jej niespodziankę. Nie mogę po nią jechać, bo się domyśli, że coś planuję. Bentley to Bentley – machnął ręką na samo wspomnienie bruneta. – Jesteś najlepszym kandydatem. Nie będzie chciała z tobą jechać, więc zaciągniesz ją tam siłą.
- Sugerujesz, że twoja siostra mnie nie lubi?
Tak naprawdę Troy wiedział, że jakaś malutka część Skyler, bardzo lubi Justina, ale nie chciała tego okazać. Dlatego też próbował jej to uświadomić, zostawiając ich sam na sam.
- Jeszcze tego nie zauważyłeś? – spytał, unosząc brwi w pytającym geście. – To jak będzie?
- Zgoda – powiedziawszy to, usiadł na skraju łóżka. Podparł łokcie na kolanach i spojrzał na kolegę. – Robię to tylko ze względu na imprezę – wyjaśnił, wymachując przed oczami Fitza palcem. – Gdzie mam ją przywieźć?
- Port – odpowiedział szybko Troy. Później doskoczył do Justina, przytulił go, a potem ucałował w polik. Bieber od razu jęknął z obrzydzenia i zaczął wycierać skórę ze śliny blondyna.
Szatyn wywrócił oczami. Następnie podniósł się do pionu, zgarnął odpowiednie na taką okazję ubrania i czmychnął do łazienki. W głowie układał idealny plan o kryptonimie „porwanie”.

Tego dnia temperatura sięgnęła zenitu. Termometry wskazywały za pewne około czterdziestu stopni w słońcu, które wznosiło się wysoko ponad horyzont. Jednocześnie obdarowywało każdego mieszkańca Los Angeles, ciepłymi promieniami. Justin czuł jak na jego czole pojawiają się ledwo dostrzegalne kropelki potu i wypieki. Choć miał na sobie zwykłą białą koszulkę oraz sięgające do kolan, jasne, dżinsowe spodenki, wciąż odczuwał tą gorączkę. Przetarł dłonią twarz i przy okazji spojrzał na złoty zegarek, zdobiący lewy nadgarstek.
Powoli tracił nadzieję, że spotka tutaj Skyler. Troy zapewniał go ze sto razy, że o tej godzinie powinna mieć przerwę. Oczywiście Justin się spóźnił, ale to były tylko cholerne minuty, a dziewczyny wciąż nie było w zasięgu jego wzroku. Może odpuściła sobie jedzenie lunchu i została w środku. Nie zamierzał jednak nad tym rozmyślać.
Zsunął z nosa przeciwsłoneczne okulary, jeszcze raz rzucając spojrzeniem po dziecińcu. O tej porze studenci krzątali się wokół, wykonując najróżniejsze czynności. Jedni spożywali posiłek, inni leżeli na trawie, a kolejni słuchali muzyki i rozmawiali. Ot tak, zwykły dzień na uczelni. Przynajmniej tak wydawało się Bieberowi, bowiem nigdy nie miał okazji uczyć się w szkole wyższej. Skończył naukę po liceum i nawet nie zamierzał dalej się edukować. Życie dawało mu najlepsze lekcje.
Wreszcie zauważył sylwetkę, która niewątpliwie należała do młodej Fitz. Z powrotem założył okulary i schowawszy dłonie w kieszeniach spodni, ruszył w jej kierunku. Dla lepszego efektu zakradł się od tyłu i gdy był wystarczająco blisko, zakrył oczy dziewczyny ręką. Od razu zaczęła się szamotać, kompletnie zdezorientowana. Pociągnął ją w stronę samochodu, który zaparkował przy drzewie, by choć przez chwilę móc napawać się cieniem.
- Puszczaj mnie, zboczeńcu. Będę krzyczeć – warknęła wreszcie i udało jej się kopnąć napastnika w piszczel. Justin jęknął przeciągle i złapał się za obolałe miejsce. Który to już raz został przez nią uderzony?
- To tylko ja! – zaśmiał się i uniósł ręce w obronnym geście. Sky momentalnie rozdziawiła usta i przez dłuższy moment przyglądała się chłopakowi w ciszy. Nie mogła uwierzyć, że znów zadała mu cios. Najwyraźniej weszło jej to w nawyk.
- Co tu robisz? – spytała zdziwiona. Podejrzane było to, że sam Justin Bieber pojawił się pod jej uczelnią, a w dodatku zaatakował ją od tyłu.
- Przyjechałem po ciebie, wsiadaj do auta.
Wskazał brodą na białe Audi R8, które tym razem o dziwo było w pełni sprawne. Wydęła usta, myśląc nad tym moment, choć odpowiedź była oczywista.
- Nie mam ochoty.
- Mała, to nie była prośba tylko rozkaz – znów melodyjny śmiech szatyna niósł się po okolicy, przyprawiając dziewczynę o ból żołądka. Wydawało jej się, że dawno uśpione motylki nagle poszybowały ku górze, rozkładając swoje kolorowe skrzydełka. Potrząsnęła głową, chcąc wrócić na ziemię. Nie mogła myśleć o Justinie w ten sposób. Przecież go nie lubiła… chyba. Bez słowa odwróciła się na pięcie, zarzucając włosy na bok. Bieber miał cel i nie mógł pozwolić jej uciec. W odpowiedniej chwili chwycił nadgarstek towarzyszki i brutalnie przyciągnął do siebie. Jego klatka piersiowa opadała i unosiła się ku górze miarowo, podczas, gdy ona oddychała nieregularnie. Na domiar złego, Sky poczuła, jak uderza w nią kolejna fala gorąca. Serce biło zdecydowanie za szybko. Zadarła głowę, by wyglądać na wyższą. Spojrzała w brązowe tęczówki szatyna i bezwiednie zagryzła wargę. Widząc to, Justin wyszczerzył białe zęby. Zbliżył swoją twarz do jej i powiedział spokojnie:

- Albo wsiądziesz dobrowolnie, albo wpakuję cię tam siłą – puścił jej oczko. Nie miała wyboru. Dla świętego spokoju, skinęła głowa i wsiadła do pojazdu. Justin uczynił to samo. Przekręcił kluczyki w stacyjce i z piskiem opon odjechał spod uczelni.


*

Przepraszam, za lekkie opóźnienie, ale szkoła nie daje mi normalnie żyć. Codzienne lekcje do godziny 15, potrafią wykończyć, nawet jeśli chodzę na 9/10 :) Bardzo kocham drugą klasę liceum, czujecie ten sarkazm? 
Nieważne! Jak wam minęły pierwsze dwa tygodnie szkoły? Też marzycie tylko o wolnym? Jak to się mówi,  byle do piątku!!! 

P.S. Ciągle wymyślam nowe pomysły na fabułę i nie mam co z tym zrobić ndhsbfsjdf help

21 komentarzy:

  1. oj tak, druga liceum to 'niebo' - wiem coś o tym.. :/
    rozdział jest cudny <3 jak przeczytałam tytuł to się przestraszyłam, ale jak widać niepotrzebnie :)
    już się nie mogę doczekać następnego! i tego, co wydarzy się na imprezie <3
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Kocham Kocham ❤❤ omg to jest wspaniałe i wglądu ciekawe jak będą wyglądały urodziny Sky * .*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze musisz przerwać rozdział w takim momencie! Jak zawsze idealnie napisane i nie moge sie już doczekać nn :) Mam nadzieje że szybko sie pojawi! Życzę duuuużo weny do pisania i powodzenia w szkole
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny asdfghjkd😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam:) czekam na następny i miłego weekendu
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział. rozumiem twój ból :c ach ta szkoła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział ! ! :) Jestem bardzo ciekawa nn ! ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. G e n i a l n e @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie by bylo gdyby sie miedzy nimi zboczone rzeczy dzialy xd

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny , czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczywiście Świetny jak zawsze ;33 czekam na kolejny <3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jak zwykle niesamowity. Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. jejjcia czekamy<3 nie spiesz sie

    OdpowiedzUsuń
  14. oo.. wow !.. swietny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  15. przeczytałam dzisiaj wsztstkie rozdziały i o mój boże one są genialne! :) /@niall_wanted

    OdpowiedzUsuń
  16. No, no wiedziałam, że coś się wydarzy tej nocy. Niby krótki buziak w usta ale zawsze coś, haha. :D Zaciekawił mnie ojciec Justina, ciekawa jestem czy pojawi się on jeszcze w jego życiu, czy tylko w snach będzie miał miejsce. Widać, że Justin mam traumę teraz po tych wydarzeniach z przeszłości, coś mi się wydaję, że Sky by mogła coś w tym zaradzić (if you know what I mean :D). O, urodziny jej są! Mam nadzieję, że Justin przygotuje coś dla niej z tej okazji, jakiś osobny striptiz, czy coś. xd Ciekawa jestem co się wydarzy na tej imprezie.
    U mnie w szkole, też zapiernicz pełną parą, również jestem w drugiej klasie liceum. Czuję ten sam ból co ty... Ja żyję tylko weekendami. :D
    To świetnie, że masz nowe pomysły na fabułę. Wena cię nie opuściła i to jest super wiadomość! Wiesz co, wybierz po prostu te najlepsze. :D
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tytuł zabija z tropu ;p Ale jest bardzo ciekawie czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń