Connie
Fox patrzyła na swoją przyjaciółkę palącym wzrokiem. Wyczekiwała na jakąkolwiek
reakcję ze strony szatynki, ale brała również pod uwagę, że Sky ją oleję. Tak
też się stało. Fitz podeszła do barierki, wychyliła się delikatnie i tępo
patrzyła na taflę wody. Rudowłosa nie zamierzała natomiast odpuścić. Dołączyła
do koleżanki , gromiąc ją spojrzeniem.
- Co
to miało znaczyć? – uniosła się.
Skyler
wzruszyła ramionami, bo tak naprawdę jej mózg nadal nie przetworzył tego, co
się wydarzyło. Miała to brać na poważnie czy jako zabawę?
- Nie
przejmuj się – odezwała się wreszcie, drżącym głosem. Nagle uderzyło w nią
mnóstwo emocji, od radości, poprzez zawód, kończąc na złości.
- Jak
mam się nie przejmować, skoro obmacujesz się z typem chłopaka, na którego nigdy
nie zwróciłabyś uwagi. O co tu chodzi, co? – w przypływie śmiałości, złapała
koleżankę za nadgarstek i szarpnęła mocno, by na nią zerknęła. Czy to źle, że
po prostu się o nią martwiła? Sky od razu spuściła wzrok. Czuła, że zaraz
wybuchnie, a zachowanie Connie tylko to potęgowało.
-
Widocznie zmieniłam gust – prychnęła pod nosem. – Będę spotykać się z kim
zechcę, nie potrzebuję twojej zgody.
Fox
rozdziawiła usta, które kształtem przypominały literę ‘o’. Zamrugała
gwałtownie, nie mogąc uwierzyć, że Skyler się jej postawiła. Z tą dziewczyną
działo się coś dziwnego i dałaby sobie rękę odciąć, ze to sprawka Biebera!
- Troy
o tym wie? – spytała z nutką arogancji w głosie. Wściekła Connie ukazała
właśnie swoją najgorszą stronę. Czasami potrafiła być suką, pozbawioną
skrupułów.
- Nie.
I ma się nie dowiedzieć – mruknęła.
Była
wściekła na przyjaciółkę, że zaczęła wtrącać się w jej własne życie.
Ten
dzień z pewnością nie należał do udanych. Najpierw spóźniła się na zajęcia, a
później uciekło jej metro. Musiała siedzieć w podziemiach dodatkową godzinę, by
wreszcie dotrzeć pod wyznaczony adres. Nie cieszyła się z tego, że zdecydowała
się tutaj zajrzeć. Ostatni raz, gdy odwiedzała to miejsce, postanowiła, że jej
noga nigdy więcej nie przekroczy progu tego lokalu. Myliła się, bo zaledwie
tydzień później umówiła się tutaj ze starszym bratem.
Przełknąwszy
ślinę, pchnęła drewniane drzwi i niepewnie weszła do środka. Klub wyglądał nieco
inaczej niż w nocy. Neonowe lampy zostały wyłączone, a światło wpadało do
pomieszczenia przez uchylone okna. Wokół nie było żadnej żywej duszy. Kompletna
pustka. Muzyka grała cichutko z głośników.
Powoli
traciła nadzieję, że znajdzie tutaj kogokolwiek, gdy z zaplecza wyłoniła się
znajoma sylwetka. Justin był akurat ostatnią osobą, którą chciała zobaczyć. Na
dodatek miał na sobie tylko szare, dresowe spodnie sięgające do kolan. Jak
zwykle zwisały mu w kroku, bo zapomniał, że istnieje coś takiego jak pasek.
Spod spodni wystawała gumka od majtek. Na stopach miał buty za kostkę, na szyję
zarzucił parę srebrnych łańcuchów, a na głowę założył czapkę z daszkiem.
Bezwiednie zagryzła wargę.
-
Cześć – przywitał się i jednocześnie ukazała całe swoje uzębienie. Wyminął ją i
przez chwilę mogła podziwiać wspaniały ruch mięśni jego pleców. Odstawił na
blat zgrzewkę piwa, którą wcześniej niósł i odwrócił się w jej stronę. Nie
miała pojęcia, gdzie ulokować wzrok. Nie chciała patrzeć na wyrzeźbiony tors
chłopaka, bo znów poczułby satysfakcję. Wreszcie spuściła wzrok na swoje buty.
-
Szukam Troya – powiedziawszy szybko, zaczęła gorączkowo badać każdy kąt klubu,
byleby tylko znaleźć brata i nie patrzeć na Biebera. W odpowiedzi roześmiał się
melodyjnie.
- Nie
ma go – stanął za barem i począł rozpakowywać towar na półki. Czasem męczyło go
to, że musiał wykonywać brudną robotę za Seana, choć miał prawie połowę
udziałów. Co prawda, wszystko wydawało się lepsze niż sprawdzanie faktur i cała
ta papierkowa robota. Ujrzał, że Skyler otwiera usta, więc wyprzedził ją i od
razu odpowiedział: - I nie było.
- Jak
to?- oburzyła się. Była pewna, że umawiała się z nim właśnie tego dnia. Nie
mogła się przecież pomylić. Coś jej nie pasowało. Albo Bieber ją okłamywał,
albo Troy coś kombinował.
-
Normalnie, występuje dopiero jutro – zastanowił się nad tym chwilę i podrapał
się po karku. Zauważył, że dziewczyna unika kontaktu wzrokowego, a to ogromnie
go bawiło. Po każdym ich spotkaniu była coraz bardziej zakłopotana w jego
towarzystwie. Czerpał z tego dziką satysfakcję. Wiedział, że jeszcze chwila
moment, a będzie jego. Tak jak zaplanował.
-
Świetnie, więc przyszłam tu na marne… - mruknęła, widocznie niezadowolona i już
odwróciła się, chcąc odejść, gdy usłyszała wołanie za plecami. Zatrzymała się w
pół kroku i czekała na to, co szatyn ma jej do powiedzenia.
- Nie
pozwolę iść ci samej, robi się ciemno – uśmiechnął się szelmowsko. Później
chwycił w dłonie czarną koszulkę na krótki rękaw i wciągnął ją na siebie przez
głowę. – To miasto nie sprzyja takim ślicznotkom jak ty o tej godzinie – znów
puścił do niej pawie oko. Ten gest naprawdę zaczynał ją irytować. Nie
protestowała, bo i tak by nie wygrała. Justin miał rację. Nie chciała wpaść w
ręce jakiś bandytów, a Los Angeles nie wątpliwie roiło się od takowych. Nie
skomentowała również komplementu, jakim obdarzył ją chłopak. Ruszyła do przodu,
gdyż kazał iść szatynce pierwszej. Z tyłu miał idealny widok na długie nogi i
wspaniałe pośladki towarzyszki.
Gwałtownie
zatrzymał się, ponieważ dojrzał coś niepokojącego. Na początku myślał, że mu
się przewidziało. Gdy jednak uszczypnął się w rękę, wciąż widział to samo. Z
wrażenia upuścił kluczyki do auta, które z hukiem odbiły się od betonu. Był jak
w transie. Przez grubą chmurę jego zagmatwanych myśli, przedzierał się łagodny
głos Skyler, ale nawet jej nie słuchał.
Przez
trwający w nieskończoność moment wpatrywał się w zgarbioną sylwetkę mężczyzny,
stojącego po drugiej stronie ulicy. Wszędzie by go rozpoznał. Był demonem jego
przeszłości i myślał, że nigdy więcej nie będzie musiał oglądać jego wścibskiej
i ohydnej mordy. Mylił się. Coś ścisnęło go w żołądku i momentalnie zakręciło
mu się w głowie od nadmiaru emocji. Niebieskie oczy paraliżowały każda komórkę
ciała Justina i niemal śmiały się. Z niego. Arogancki uśmiech sprawiał, że
mężczyzna z lekkim zarostem, miał przewagę nad wszystkimi.
Nie
potrafił tego zostawić i od tak zapomnieć.
-
Poczekaj, zaraz wracam – mruknął ledwo słyszalnie w kierunku Fitz, lecz nie
spojrzał na nią. Nawoływała i krzyczała za nim. Nie zatrzymał się. Jak w amoku
przedzierał się przez tłum ludzi, odbijając się od ich ciał. Przebiegł przez
pasy na czerwonym świetle, powodując, że samochody z piskiem zatrzymywały się
na jezdni, a ich kierowcy przeklinali młodzieńca. Jak na złość, postać również
zaczęła się przemieszczać, więc było mu trudniej ją złapać. Przyśpieszył.
Musiał zrobić wszystko, co możliwe, aby go dogonić. Punktem zaczepienia była
charakterystyczna koszulka z logiem drużyny koszykarskiej. Wreszcie znalazł się
wystarczająco blisko, aby chwycić nadgarstek mężczyzny. Agresywnie pociągnął go
w swoją stronę, zmuszając do odwrócenia się.
Otworzył
szeroko oczy, gdy okazało się, że to zupełnie inna osoba. Była ubrana
identycznie, ale teraz jej twarz wyglądała zupełnie inaczej. Poczuł się jak
idiota. Wyobraźnia zawsze lubiła
płatać mu figle, ale tym razem wszystko wydawało się takie prawdziwe. Zaczął
się gubić. Nie potrafił już odróżnić fikcji od rzeczywistości. Miał wrażenie,
że oszalał.
Przeprosił
grzecznie zaczepionego przechodnia. Złapał się za głowę, ciągnąc za końcówki
włosów. Wrócił na parking, gdzie czekała na niego wściekła Skyler. Ale on
myślami był w kompletnie innym świecie.
{muzyka}
Po
dziesięciu minutach jazdy zatrzymał się na kompletnym odludziu. Fakt ten wyraźnie
zaniepokoił Skyler. Przez całą drogę nie odezwał się słowem, co tylko
utwierdziło ją w przekonaniu, że jego dziwne zachowanie na parkingu, musiało
zwiastować kłopoty. Próbowała wyciągnąć z niego cokolwiek, ale za każdym razem
odpowiadała jej cisza.
W
oddali zauważyła jeden, jedyny budynek w okolicy. Jego szyld świecił jasno,
informując wszystkich, że jest czynny całodobowo. Justin szybko ruszył w
stronę, jak się później okazało sklepu spożywczego. Nie mogła rozszyfrować jego
zachowania. Zachował się jak nie Justin, którego poznała. Przejechali taki
kawał, aby mógł kupić coś w miejscu oddalonym od centrum o kilkanaście
kilometrów? Niedorzeczne!
Co
krok spoglądał w stronę towarzyszki, jakby chciał się upewnić czy podąża za
nim.
-
Zrobiłaś kiedyś coś złego? – spytał ni stąd ni zowąd, czym kompletnie zbił ją z
tropu. Nie wiedziała, co chodziło mu po głowie. Musiała przyznać, że nieco wystraszył
ją tym pytaniem. Bo niby po co potrzebne były mu takie informacje? Zamierzał
napaść na ten niewielki sklep? Potrząsnęła głową, odrzucając sprzed oczu takie
wizje. Justin przecież nie był kryminalistą. Chyba.
- Nic,
prócz ściągania w piątej klasie – przełknąwszy głośno ślinę, odpowiedziała i
uśmiechnęła się bezradnie. Mniej więcej w tym samym czasie Justin pchnął
metalowe drzwi pomieszczenia, powodując, że zaskrzypiały cicho pod wpływem jego
siły. Weszła za nim niczym cień. Tak też czuła się odkąd ruszyli w trasę.
Ciągle znajdowała się w pobliżu szatyna, śledząc każdy najmniejszy ruch, ale
jednocześnie nie rozmawiała z nim.
Skinął
głową.
- Mam
ochotę na chrupki, a ty? – zmienił nagle temat. Ze zdziwienia rozdziawiła usta.
Justin Bieber był nieprzewidywalny. W jednej chwili zadaje podejrzane pytania,
a w następnej zachowuje się jak normalny dzieciak. Zatrzymał się przed
odpowiednią półką i zgarnął z niej pierwszą lepszą paczkę chipsów. Odwróciwszy
się przez ramię, posłał dziewczyny chytry uśmiech. Wiedziała, że nie wróżył nic
dobrego, lecz nie wszystkie kłopoty są takie złe, prawda?
- Za
chwilę zrobimy coś bardzo złego – zaczął, patrząc Sky głęboko w oczy. Niemal
wgniotło ją w ziemię. Serce momentalnie wbiegło na własny tor, mocno kołatając
w klatce piersiowej. Nie było mowy, aby popełniła przestępstwo z powodu
jakiegoś tam, przystojnego chłopaka. Skyler Fitz należała bowiem do rozsądnych,
dojrzałych i asertywnych dziewcząt. Potrafiła odmówić mu w każdej chwili.
- C-co
masz na myśli?
-
Weźmiesz to – siłą wepchnął w drżące dłonie szatynki opakowanie chrupek. –
Wyjdziesz, a potem będziesz biec ile sił w nogach, okej? – wyjaśnił, a widząc jak
w tęczówkach towarzyszki pojawiają się radosne iskierki, wyszczerzył się
firmowo.
- Chcesz
wyjść stąd nie płacąc za coś co kosztuje zaledwie dziewięćdziesiąt dziewięć
centów? Wow, aleś ty zły – zironizowała i w tym samym momencie wywróciła
oczami. Zaśmiała się nieco za głośno. Nic nie mogła poradzić, że faktycznie ją
to rozbawiło. Justin prychnął pod nosem.
-
Psujesz całą zabawę.
-
Jeśli to poprawi ci humor, to zgoda – westchnęła wreszcie zrezygnowana, pod
wpływem widoku zawiedzionej miny partnera. Momentalnie twarz Justina
rozpromieniała.
-
Trzy… dwa…
Nim
dokończył odliczanie, poczuł jak mała rączka Sky zaciska się na jego
nadgarstku. Kąciki ust szatyna drgnęły, by później unieść się do góry, a serce
zabiło szybciej. Przymknęła powieki, bo koniec końców, to było całkiem niezłe
przeżycie.
-
JEDEN! – wydarł się donośnie. Poczuł mocne szarpnięcie i nie mógł wyjść z
podziwu, że taka mała istota jak Skyler, zebrała w sobie tyle siły. Dziewczyna
wypruła do przodu niczym pies wyścigowy. Nie spodziewał się, że w Sky tkwił
duch sportowy. Gdy znalazła się już przy drzwiach, musiał przyśpieszyć kroku.
Wokół rozniósł się dźwięczny śmiech panny Fitz, która chwytała za klamkę drzwi.
Upewniwszy się, że tego nie zauważy, rzucił na blat odliczoną sumę, jaka miała
pokryć cenę „skradzionego” towaru i wybiegł za dziewczyną.
*
Za opóźnienia przepraszam.
Miło byłoby, gdybyście skomentowali po przeczytaniu.
Na początku listopada powinnam ruszyć z Purge, cieszycie się? :)
jejciu jaki fajny rozdział <3
OdpowiedzUsuńnaprawdę, strasznie mi się podobał.. a ta końcówka? jacy oni źli, ukradli chrupki hahah
czekam na kolejny! <3
no i oczywiście na Purge też! :))))))
@saaalvame
AAAAAA O JEJCIU
OdpowiedzUsuńJAKA SŁODKA KOŃCÓWKA
NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ CZEGOS TAKIEGO
STRASZNIE MNIE INTERESUJĘ KOGO JUSTIN ZAUWAŻYŁM HMM...
WENY I CZEKAM NA NASTĘPNEGO KOCHANIE <3
@meowmyroom94
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńmega
czekam na kolejny
@SwaglandJB
świetny x
OdpowiedzUsuń@luvmyjuustin
Swietny
OdpowiedzUsuńboski♥ tylko co ten Justin ogarnia jeju :o
OdpowiedzUsuńCudny!! ♥
OdpowiedzUsuńwiencej namientonsci co wy
OdpowiedzUsuńRozdział idealny, czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńomfg sjdfhsjkm rozdział G E N I A L N Y <3
OdpowiedzUsuńta akacja na końcu >>>>>>>>>>>>
i omfg nie mogę się doczekać listopada! isjdkfhuisdhf <3
kocham Cię!
Genialny :***
OdpowiedzUsuńAww końcówka przecudowna!
OdpowiedzUsuńwspaniały
OdpowiedzUsuńHihi szaleni *-* ! Jabim dam kraść łobuzy jedne :D// pati :*
OdpowiedzUsuńKogo Justin tam zauważył?..świetny!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
jejku, ta końcówka jest świetna! to było takie słodkie! /@niall_wanted
OdpowiedzUsuńAwww Świetny *.* @nxd69
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Nie moge doczekać się już następnego dlatego życzę duuuużo weny i czekam
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ♥
Haha ukradli chrupki...strasznie mnie rozbawiła ta końcówka tylko po co kazał jej to ukraść skoro za to zapłacił...nieważne świetne to było <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńRobi sie coraz ciekawiej ;D tak mroczno, zachowanie Justina bylo dziwne. Super rozdzial,czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńhahaha,jakie to było słodkie !!!
OdpowiedzUsuńMatko kocham ten rozdział! <3 <3 <3
awwwwwwwwwwwwwwwwww jakie to było słodkie ta końcówka <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału, chociaż uważam, ze sky powinna być troche mniej łatwa po tym jak powiedział, że nie umawia sie 2 razy z tą samą dziewczyną i żeby o nim zapomniała i powinna mu to wytknąć żeby potem mógl przeprosić a ona mu wybaczyć xd ehh moje głupie wyobrażenia I LOVE THIS FF :P
OdpowiedzUsuńTroszkę krótki ;( a ja to tak kocham że chciałabym więcej i więcej <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że prędko pojawi się NN <3
Świetny ❤️
OdpowiedzUsuń