wtorek, 30 września 2014

11. Coś złego.

Connie Fox patrzyła na swoją przyjaciółkę palącym wzrokiem. Wyczekiwała na jakąkolwiek reakcję ze strony szatynki, ale brała również pod uwagę, że Sky ją oleję. Tak też się stało. Fitz podeszła do barierki, wychyliła się delikatnie i tępo patrzyła na taflę wody. Rudowłosa nie zamierzała natomiast odpuścić. Dołączyła do koleżanki , gromiąc ją spojrzeniem.
- Co to miało znaczyć? – uniosła się.
Skyler wzruszyła ramionami, bo tak naprawdę jej mózg nadal nie przetworzył tego, co się wydarzyło. Miała to brać na poważnie czy jako zabawę?
- Nie przejmuj się – odezwała się wreszcie, drżącym głosem. Nagle uderzyło w nią mnóstwo emocji, od radości, poprzez zawód, kończąc na złości.
- Jak mam się nie przejmować, skoro obmacujesz się z typem chłopaka, na którego nigdy nie zwróciłabyś uwagi. O co tu chodzi, co? – w przypływie śmiałości, złapała koleżankę za nadgarstek i szarpnęła mocno, by na nią zerknęła. Czy to źle, że po prostu się o nią martwiła? Sky od razu spuściła wzrok. Czuła, że zaraz wybuchnie, a zachowanie Connie tylko to potęgowało.
- Widocznie zmieniłam gust – prychnęła pod nosem. – Będę spotykać się z kim zechcę, nie potrzebuję twojej zgody.
Fox rozdziawiła usta, które kształtem przypominały literę ‘o’. Zamrugała gwałtownie, nie mogąc uwierzyć, że Skyler się jej postawiła. Z tą dziewczyną działo się coś dziwnego i dałaby sobie rękę odciąć, ze to sprawka Biebera!
- Troy o tym wie? – spytała z nutką arogancji w głosie. Wściekła Connie ukazała właśnie swoją najgorszą stronę. Czasami potrafiła być suką, pozbawioną skrupułów.
- Nie. I ma się nie dowiedzieć – mruknęła.
Była wściekła na przyjaciółkę, że zaczęła wtrącać się w jej własne życie.

Ten dzień z pewnością nie należał do udanych. Najpierw spóźniła się na zajęcia, a później uciekło jej metro. Musiała siedzieć w podziemiach dodatkową godzinę, by wreszcie dotrzeć pod wyznaczony adres. Nie cieszyła się z tego, że zdecydowała się tutaj zajrzeć. Ostatni raz, gdy odwiedzała to miejsce, postanowiła, że jej noga nigdy więcej nie przekroczy progu tego lokalu. Myliła się, bo zaledwie tydzień później umówiła się tutaj ze starszym bratem.
Przełknąwszy ślinę, pchnęła drewniane drzwi i niepewnie weszła do środka. Klub wyglądał nieco inaczej niż w nocy. Neonowe lampy zostały wyłączone, a światło wpadało do pomieszczenia przez uchylone okna. Wokół nie było żadnej żywej duszy. Kompletna pustka. Muzyka grała cichutko z głośników.
Powoli traciła nadzieję, że znajdzie tutaj kogokolwiek, gdy z zaplecza wyłoniła się znajoma sylwetka. Justin był akurat ostatnią osobą, którą chciała zobaczyć. Na dodatek miał na sobie tylko szare, dresowe spodnie sięgające do kolan. Jak zwykle zwisały mu w kroku, bo zapomniał, że istnieje coś takiego jak pasek. Spod spodni wystawała gumka od majtek. Na stopach miał buty za kostkę, na szyję zarzucił parę srebrnych łańcuchów, a na głowę założył czapkę z daszkiem. Bezwiednie zagryzła wargę.
- Cześć – przywitał się i jednocześnie ukazała całe swoje uzębienie. Wyminął ją i przez chwilę mogła podziwiać wspaniały ruch mięśni jego pleców. Odstawił na blat zgrzewkę piwa, którą wcześniej niósł i odwrócił się w jej stronę. Nie miała pojęcia, gdzie ulokować wzrok. Nie chciała patrzeć na wyrzeźbiony tors chłopaka, bo znów poczułby satysfakcję. Wreszcie spuściła wzrok na swoje buty.
- Szukam Troya – powiedziawszy szybko, zaczęła gorączkowo badać każdy kąt klubu, byleby tylko znaleźć brata i nie patrzeć na Biebera. W odpowiedzi roześmiał się melodyjnie.
- Nie ma go – stanął za barem i począł rozpakowywać towar na półki. Czasem męczyło go to, że musiał wykonywać brudną robotę za Seana, choć miał prawie połowę udziałów. Co prawda, wszystko wydawało się lepsze niż sprawdzanie faktur i cała ta papierkowa robota. Ujrzał, że Skyler otwiera usta, więc wyprzedził ją i od razu odpowiedział: - I nie było.
- Jak to?- oburzyła się. Była pewna, że umawiała się z nim właśnie tego dnia. Nie mogła się przecież pomylić. Coś jej nie pasowało. Albo Bieber ją okłamywał, albo Troy coś kombinował.
- Normalnie, występuje dopiero jutro – zastanowił się nad tym chwilę i podrapał się po karku. Zauważył, że dziewczyna unika kontaktu wzrokowego, a to ogromnie go bawiło. Po każdym ich spotkaniu była coraz bardziej zakłopotana w jego towarzystwie. Czerpał z tego dziką satysfakcję. Wiedział, że jeszcze chwila moment, a będzie jego. Tak jak zaplanował.
- Świetnie, więc przyszłam tu na marne… - mruknęła, widocznie niezadowolona i już odwróciła się, chcąc odejść, gdy usłyszała wołanie za plecami. Zatrzymała się w pół kroku i czekała na to, co szatyn ma jej do powiedzenia.
- Nie pozwolę iść ci samej, robi się ciemno – uśmiechnął się szelmowsko. Później chwycił w dłonie czarną koszulkę na krótki rękaw i wciągnął ją na siebie przez głowę. – To miasto nie sprzyja takim ślicznotkom jak ty o tej godzinie – znów puścił do niej pawie oko. Ten gest naprawdę zaczynał ją irytować. Nie protestowała, bo i tak by nie wygrała. Justin miał rację. Nie chciała wpaść w ręce jakiś bandytów, a Los Angeles nie wątpliwie roiło się od takowych. Nie skomentowała również komplementu, jakim obdarzył ją chłopak. Ruszyła do przodu, gdyż kazał iść szatynce pierwszej. Z tyłu miał idealny widok na długie nogi i wspaniałe pośladki towarzyszki.

Gwałtownie zatrzymał się, ponieważ dojrzał coś niepokojącego. Na początku myślał, że mu się przewidziało. Gdy jednak uszczypnął się w rękę, wciąż widział to samo. Z wrażenia upuścił kluczyki do auta, które z hukiem odbiły się od betonu. Był jak w transie. Przez grubą chmurę jego zagmatwanych myśli, przedzierał się łagodny głos Skyler, ale nawet jej nie słuchał.
Przez trwający w nieskończoność moment wpatrywał się w zgarbioną sylwetkę mężczyzny, stojącego po drugiej stronie ulicy. Wszędzie by go rozpoznał. Był demonem jego przeszłości i myślał, że nigdy więcej nie będzie musiał oglądać jego wścibskiej i ohydnej mordy. Mylił się. Coś ścisnęło go w żołądku i momentalnie zakręciło mu się w głowie od nadmiaru emocji. Niebieskie oczy paraliżowały każda komórkę ciała Justina i niemal śmiały się. Z niego. Arogancki uśmiech sprawiał, że mężczyzna z lekkim zarostem, miał przewagę nad wszystkimi.
Nie potrafił tego zostawić i od tak zapomnieć.
- Poczekaj, zaraz wracam – mruknął ledwo słyszalnie w kierunku Fitz, lecz nie spojrzał na nią. Nawoływała i krzyczała za nim. Nie zatrzymał się. Jak w amoku przedzierał się przez tłum ludzi, odbijając się od ich ciał. Przebiegł przez pasy na czerwonym świetle, powodując, że samochody z piskiem zatrzymywały się na jezdni, a ich kierowcy przeklinali młodzieńca. Jak na złość, postać również zaczęła się przemieszczać, więc było mu trudniej ją złapać. Przyśpieszył. Musiał zrobić wszystko, co możliwe, aby go dogonić. Punktem zaczepienia była charakterystyczna koszulka z logiem drużyny koszykarskiej. Wreszcie znalazł się wystarczająco blisko, aby chwycić nadgarstek mężczyzny. Agresywnie pociągnął go w swoją stronę, zmuszając do odwrócenia się.
Otworzył szeroko oczy, gdy okazało się, że to zupełnie inna osoba. Była ubrana identycznie, ale teraz jej twarz wyglądała zupełnie inaczej. Poczuł się jak idiota. Wyobraźnia zawsze lubiła płatać mu figle, ale tym razem wszystko wydawało się takie prawdziwe. Zaczął się gubić. Nie potrafił już odróżnić fikcji od rzeczywistości. Miał wrażenie, że oszalał.
Przeprosił grzecznie zaczepionego przechodnia. Złapał się za głowę, ciągnąc za końcówki włosów. Wrócił na parking, gdzie czekała na niego wściekła Skyler. Ale on myślami był w kompletnie innym świecie.

Po dziesięciu minutach jazdy zatrzymał się na kompletnym odludziu. Fakt ten wyraźnie zaniepokoił Skyler. Przez całą drogę nie odezwał się słowem, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że jego dziwne zachowanie na parkingu, musiało zwiastować kłopoty. Próbowała wyciągnąć z niego cokolwiek, ale za każdym razem odpowiadała jej cisza.
W oddali zauważyła jeden, jedyny budynek w okolicy. Jego szyld świecił jasno, informując wszystkich, że jest czynny całodobowo. Justin szybko ruszył w stronę, jak się później okazało sklepu spożywczego. Nie mogła rozszyfrować jego zachowania. Zachował się jak nie Justin, którego poznała. Przejechali taki kawał, aby mógł kupić coś w miejscu oddalonym od centrum o kilkanaście kilometrów? Niedorzeczne!
Co krok spoglądał w stronę towarzyszki, jakby chciał się upewnić czy podąża za nim.
- Zrobiłaś kiedyś coś złego? – spytał ni stąd ni zowąd, czym kompletnie zbił ją z tropu. Nie wiedziała, co chodziło mu po głowie. Musiała przyznać, że nieco wystraszył ją tym pytaniem. Bo niby po co potrzebne były mu takie informacje? Zamierzał napaść na ten niewielki sklep? Potrząsnęła głową, odrzucając sprzed oczu takie wizje. Justin przecież nie był kryminalistą. Chyba.
- Nic, prócz ściągania w piątej klasie – przełknąwszy głośno ślinę, odpowiedziała i uśmiechnęła się bezradnie. Mniej więcej w tym samym czasie Justin pchnął metalowe drzwi pomieszczenia, powodując, że zaskrzypiały cicho pod wpływem jego siły. Weszła za nim niczym cień. Tak też czuła się odkąd ruszyli w trasę. Ciągle znajdowała się w pobliżu szatyna, śledząc każdy najmniejszy ruch, ale jednocześnie nie rozmawiała z nim.
Skinął głową.
- Mam ochotę na chrupki, a ty? – zmienił nagle temat. Ze zdziwienia rozdziawiła usta. Justin Bieber był nieprzewidywalny. W jednej chwili zadaje podejrzane pytania, a w następnej zachowuje się jak normalny dzieciak. Zatrzymał się przed odpowiednią półką i zgarnął z niej pierwszą lepszą paczkę chipsów. Odwróciwszy się przez ramię, posłał dziewczyny chytry uśmiech. Wiedziała, że nie wróżył nic dobrego, lecz nie wszystkie kłopoty są takie złe, prawda?
- Za chwilę zrobimy coś bardzo złego – zaczął, patrząc Sky głęboko w oczy. Niemal wgniotło ją w ziemię. Serce momentalnie wbiegło na własny tor, mocno kołatając w klatce piersiowej. Nie było mowy, aby popełniła przestępstwo z powodu jakiegoś tam, przystojnego chłopaka. Skyler Fitz należała bowiem do rozsądnych, dojrzałych i asertywnych dziewcząt. Potrafiła odmówić mu w każdej chwili.
- C-co masz na myśli?
- Weźmiesz to – siłą wepchnął w drżące dłonie szatynki opakowanie chrupek. – Wyjdziesz, a potem będziesz biec ile sił w nogach, okej? – wyjaśnił, a widząc jak w tęczówkach towarzyszki pojawiają się radosne iskierki, wyszczerzył się firmowo.
- Chcesz wyjść stąd nie płacąc za coś co kosztuje zaledwie dziewięćdziesiąt dziewięć centów? Wow, aleś ty zły – zironizowała i w tym samym momencie wywróciła oczami. Zaśmiała się nieco za głośno. Nic nie mogła poradzić, że faktycznie ją to rozbawiło. Justin prychnął pod nosem.
- Psujesz całą zabawę.
- Jeśli to poprawi ci humor, to zgoda – westchnęła wreszcie zrezygnowana, pod wpływem widoku zawiedzionej miny partnera. Momentalnie twarz Justina rozpromieniała.
- Trzy… dwa…
Nim dokończył odliczanie, poczuł jak mała rączka Sky zaciska się na jego nadgarstku. Kąciki ust szatyna drgnęły, by później unieść się do góry, a serce zabiło szybciej. Przymknęła powieki, bo koniec końców, to było całkiem niezłe przeżycie.
- JEDEN! – wydarł się donośnie. Poczuł mocne szarpnięcie i nie mógł wyjść z podziwu, że taka mała istota jak Skyler, zebrała w sobie tyle siły. Dziewczyna wypruła do przodu niczym pies wyścigowy. Nie spodziewał się, że w Sky tkwił duch sportowy. Gdy znalazła się już przy drzwiach, musiał przyśpieszyć kroku. Wokół rozniósł się dźwięczny śmiech panny Fitz, która chwytała za klamkę drzwi. Upewniwszy się, że tego nie zauważy, rzucił na blat odliczoną sumę, jaka miała pokryć cenę „skradzionego” towaru i wybiegł za dziewczyną. 

*
Za opóźnienia przepraszam.
Miło byłoby, gdybyście skomentowali po przeczytaniu. 
Na początku listopada powinnam ruszyć z Purge, cieszycie się? :) 

26 komentarzy:

  1. jejciu jaki fajny rozdział <3
    naprawdę, strasznie mi się podobał.. a ta końcówka? jacy oni źli, ukradli chrupki hahah
    czekam na kolejny! <3
    no i oczywiście na Purge też! :))))))
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAA O JEJCIU
    JAKA SŁODKA KOŃCÓWKA
    NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ CZEGOS TAKIEGO
    STRASZNIE MNIE INTERESUJĘ KOGO JUSTIN ZAUWAŻYŁM HMM...
    WENY I CZEKAM NA NASTĘPNEGO KOCHANIE <3
    @meowmyroom94

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    mega
    czekam na kolejny
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny x
    @luvmyjuustin

    OdpowiedzUsuń
  5. boski♥ tylko co ten Justin ogarnia jeju :o

    OdpowiedzUsuń
  6. wiencej namientonsci co wy

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział idealny, czekam z niecierpliwością na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. omfg sjdfhsjkm rozdział G E N I A L N Y <3
    ta akacja na końcu >>>>>>>>>>>>
    i omfg nie mogę się doczekać listopada! isjdkfhuisdhf <3
    kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hihi szaleni *-* ! Jabim dam kraść łobuzy jedne :D// pati :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kogo Justin tam zauważył?..świetny!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku, ta końcówka jest świetna! to było takie słodkie! /@niall_wanted

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww Świetny *.* @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział :) Nie moge doczekać się już następnego dlatego życzę duuuużo weny i czekam
    @_KidrauhlsBack_ ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha ukradli chrupki...strasznie mnie rozbawiła ta końcówka tylko po co kazał jej to ukraść skoro za to zapłacił...nieważne świetne to było <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Robi sie coraz ciekawiej ;D tak mroczno, zachowanie Justina bylo dziwne. Super rozdzial,czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. hahaha,jakie to było słodkie !!!
    Matko kocham ten rozdział! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. awwwwwwwwwwwwwwwwww jakie to było słodkie ta końcówka <3

    OdpowiedzUsuń
  18. nie mogę się doczekać następnego rozdziału, chociaż uważam, ze sky powinna być troche mniej łatwa po tym jak powiedział, że nie umawia sie 2 razy z tą samą dziewczyną i żeby o nim zapomniała i powinna mu to wytknąć żeby potem mógl przeprosić a ona mu wybaczyć xd ehh moje głupie wyobrażenia I LOVE THIS FF :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Troszkę krótki ;( a ja to tak kocham że chciałabym więcej i więcej <3
    Mam nadzieję że prędko pojawi się NN <3

    OdpowiedzUsuń