{muzyka}
Sam
nie wiedział dlaczego nogi przyprowadziły, go właśnie tutaj. Zapukał parę razy,
z całej siły i postanowił czekać. Schował dłonie głęboko do kieszeni spodni i
rozglądał się po okolicy. Nie działo się nic ciekawego, zważywszy na to, że
dochodziła trzecia w nocy. Zauważył tylko psa, ganiającego za kotem i dwa,
przejeżdżające samochody.
Stał
tam jak ostatni idiota, a minuty leciały, dłużąc się niemiłosiernie. Powoli
zaczął wątpić, że ktoś w ogóle otworzy mu o tej porze. Nie zamierzał jednak
odpuścić. Tym razem wcisnął dzwonek, tak, aby każdy w dzielnicy mógł go
usłyszeć. Aż zadźwięczało mu w uszach. Wreszcie światło w przedpokoju zapaliło
się, na co Justin wyszczerzył się szeroko. Kroki powoli się nasilały, a później
wokół rozniósł się dźwięk, przekręcanego zamka. Drzwi uchyliły się delikatnie.
W ich progu pojawiła się zgrabna sylwetka Skyler, która pomieszkiwała tutaj
wraz z Connie.
Ogromne
ziewnięcie wyrwało się z jej pełnych ust, nawet nie próbowała zakrywać ich dłonią.
Ręką przetarła zaspane powieki i zamrugała parę razy, by nabrać ostrości. Ze
zdziwienia musiała otworzyć szerzej oczy. Jej organizm wciąż domagał się snu.
Nie mogła przetworzyć, że na ganku znajduje się Justin.
-
Cześć piękna – odezwał się zachrypłym głosem i jak zawsze puścił jej oczko.
Westchnęła, nie mając najmniejszej ochoty zmagać się z nim o trzeciej rano. Obiegła
go tylko wzrokiem od stóp do głów. Gdy zatrzymała się na twarzy chłopaka,
zdrętwiała. Nawet przy tak nikłym świetle, z wnętrza korytarza dało się
zauważyć czerwony ślad na jego policzku i przeciętą wargę.
-
Matko Boska, kto ci to zrobił? – spytała widocznie przejęta. Kąciki ust szatyna
mimowolnie drgnęły i powędrowały ku górze. To było słodkie, że tak się o niego
troszczyła. Wzruszył ramionami.
- Małe
problemy rodzinne – wyjaśnił szybko. – Mogę wejść?
Skinęła
głową i zeszła mu z drogi, by spokojnie przekroczył próg mieszkania. Dopiero
wtedy miał widok na całą Skyler. Bezwiednie zagryzł wargę, gdy podziwiał każdy
detal jej idealnego ciała. Nawet w sportowych spodenkach i luźnej bluzce
wyglądała seksownie. Ruszyła przodem, więc zawiesił wzrok na tyłku dziewczyny.
Szła niechluje, głośno stąpając po ziemi. Zatrzymała się w salonie i odwróciła
do niego. To okazało się błędem, bowiem stał centralnie za nią. Obiła się nosem
o twardą klatkę piersiową Justina. Momentalnie do nozdrzy szatynki wdarł się
zapach orientalnych perfum towarzysza. Zakręciło jej się w głowie. Patrzył
głęboko w oczy Fitz, jakby chciał odgadnąć myśli, które pałętały się po jej
głowie.
-
Ch-chce-chcesz pogadać? – wyjąkała, nie mogąc zapanować nad głosem.
Zdecydowanie brzmiała zbyt nienaturalnie. Odchrząknęła.
- Nie
– potrząsnął szybko głowę. Ciepły oddech Biebera uderzył o jej twarz. Poczuła
jak policzki zalewają się rumieńcem. Nie różowym, ale takim czerwonym. Miała
ochotę zapaść się pod ziemię. – Wolę skupić się na czymś innym – wyszeptał
uwodzicielsko.
Niespodziewanie
ruszył naprzód, powodując, że musiała się wycofywać. Wreszcie zahaczyła o
kanapę i runęła na nią. Zareagował od razu, napierając na nią swoim ciałem. Nie
miała możliwości zaprotestować. Może nawet nie chciała. Była bezsilna w
stosunku do niego.
Chwycił
za jej biodra i przysunął do siebie. Przez materiał spodni Justina, czuła jego
napinającego się członka. Widocznie musiał być spragniony. To zresztą wyrażały
brązowe tęczówki chłopaka. Patrzyły na nią pełne głodu i pożądania.
Skrupulatnie całował szyję dziewczyny, powoli schodząc w dół. Zostawiał po
swoich mokrych pocałunkach, różowe ślady. Wyprostował się na chwilę, tylko po
to, by zrzucić z siebie koszulkę.
- Mam
nadzieję, że twojej koleżanki nie ma dziś w domu – wyspał, gdy znów schylał się
ku niej. Wsunął dłonie pod jej bluzkę i delikatnie masował brzuch. – Inaczej
dowie się, jak świetnie się bawimy – poruszył zabawnie brwiami, przez co Skyler
mimowolnie się zaśmiała. Złączył ich usta w czułym pocałunku. Tego właśnie
potrzebował. Chwili zapomnienia i całkowitego zatracenia w drugiej osobie. Mógł
zgarnąć pierwszą lepszą, ale wybrał pannę Fitz. Powinna być mu za to wdzięczna.
Przesunął
palce, wodząc nimi po wewnętrznej stronie uda szatynki. Dotarł do tyłu kolana i
podniósł je, by nakierować jej nogę na swoje biodro. W tym samym czasie Sky
dosięgła ust Justina i zaczęła ssać jego dolną wargę. Ponieważ to Bieber lubił
mieć kontrolę, wepchnął język między usta towarzyski. Jęknęła z rozkoszy.
Nie
miał ochoty się cackać, więc od razu przeszedł do rzeczy. W ułamku sekundy
zsunął z nóg partnerki zwiewne spodenki. Później zrzucił z siebie spodnie i
pozostając jedynie w bokserkach, sięgnął ręką po swojego członka. Sky
przymknęła powieki, czując jak powoli wnika w nią coraz głębiej i głębiej.
Justin tylko uśmiechnął się, a jego oczy zabłyszczały tajemniczym światłem.
Poruszał biodrami najpierw delikatnie, by wreszcie stopniowo przyśpieszyć.
Ścisnął jej pośladki, podczas gdy ona wbiła paznokcie w umięśnione plecy
chłopaka. Zjechała dłońmi niżej, jednocześnie pozostawiając po sobie długie,
czerwone ślady.
Czuła,
że za chwilę nadejdzie ten moment, gdy straci całkowity kontakt z
rzeczywistością. Świat powoli zaczął wirować przed oczami Skyler. I nagle,
jakby za sprawą magicznej różdżki, niemal eksplodowała. Krzyk uwiązł jej w
gardle. Miała wrażenie, że rozpadła się na maleńkie kawałeczki.
Zadowolony
Justin opadł obok niej. Był zdyszany, żyły mu się uwydatniły. Gorący oddech
spłynął po skórze szyi szatynki. Przeszedł ją dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy
poczuła, jak język Justina przyssał się do jej karku. Nic nie mówiąc tylko
cmoknął Sky przelotnie w usta i wtulił się w wciąż szybko poruszająca się
klatkę piersiową.
Nie
rozumiała tak nagłej zmiany zachowania chłopaka, ale nie zamierzała się w to
zagłębiać.
Od
mniej więcej godziny leżeli, stykając się ciałami i nie odzywali się słowem.
Justin ulokował głowę na brzuchu partnerki i oplótł jej talię ręką. Palce
drugiej dłoni natomiast splótł z jej. Obejmował Sky mocno, jakby bał się, że
postanowi mu uciec. Przycisnął się do niej tak silnie, jakby chciał przez nią
przeniknąć, jakby pragnął, aby ich żyły się związały w supeł. Oddychał miarowo. Może powinien paść na kolana
i dziękować, za to, że po prostu była.
Czuła
siłę ramion Justina, które wciąż oplatały ją w pasie. Drżące i niepewne co z
nimi będzie. Od początku wiedziała, że coś go trapi, ale wcześniej nie miała
zamiaru zadawać pytań. Pragnęła mu pomóc, choć mogła nie być w stanie. Kciukiem
chwyciła podbródek chłopaka i zmusiła, aby na nią spojrzał. Zrobił to, jakby od
niechcenia. Przewrócił się na bok i podparł głowę na łokciu, po czym wpatrywał
się w nią, niczym w najpiękniejszy obraz świata.
-
Powiesz mi, co się stało? – spytała cicho. Wyraz twarzy szatyna zmienił się
diametralnie i można było bez problemu dojrzeć targające nim emocje. Myśli,
które kłębiły się w jego umyśle, przyprawiły go o ból głowy. Ostatnie na co
miał ochotę, to rozmowa na temat ojca. Zignorował pytanie Skyler i zaczął
wodzić opuszkiem palców po jej aksamitnej skórze. Od razu zrzuciła rękę Biebera
ze swojej talii.
- O co
ci chodzi? – oburzył się, unosząc brwi w pytającym geście.
-
Pogadaj ze mną – poprosiła. – Rozmowa czasem pomaga, wiesz?
Podniósł
się i usiadł na skraju łóżka. Zgiął się i schował twarz w dłoniach. Po chwili z
jego ust wymsknęło się długie, ciężkie westchnięcie.
- Nie
jesteś moją dziewczyną. Nie muszę ci się spowiadać.
Wezbrała
w niej potworna złość. Miała ochotę uderzyć go w twarz, tak, aby ślad został na
jego ślicznej buźce. Serce zaczęło bić jej jak szalone. Co ten kretyn sobie w
ogóle myślał? Później poczuła ukłucie w okolicy mięśnia, pompującego krew.
Zrobiło jej się przykro, że traktował ją tak przedmiotowo. Z resztą czego mogła
się po nim spodziewać? Był zwykłym kobieciarzem, a ona jak głupia wierzyła w
jego nagła zmianę.
-
Jasne. Jestem tylko laską do pieprzenia – powiedziała głosem wyprutym z
jakichkolwiek emocji. Za nic nie mogła pokazać, jak bardzo ją skrzywił swoimi
słowami. Zamierzała udawać obojętną.
Za
późno zrozumiał to, co powiedział. Wkurzył się, że tak ją potraktował, ale w
takich właśnie momentach nigdy nie potrafił się kontrolować. Chciał ją jakoś
przeprosić. Odwrócił się przez ramię i rozchylił usta.
- Sky…
- Daj
spokój. Powinieneś już iść – opatuliła się kołdrą i wstała, wskazując mu drzwi.
Westchnął i również podniósł się na równe nogi. Próbował do niej podejść i
przytulić ją, ale wycofała się. – Wyjdź – poleciła, nieco ostrzejszym tonem.
Nie chciała go już oglądać. Brzydziła się nim. Pośpiesznie wsunął na tyłek
spodnie, a potem założył koszulkę. Ruszył ku wyjściu.
-
Jeszcze do mnie wrócisz – napomknął pod nosem, ale nie był pewien czy to
usłyszała. W drzwiach minął Connie, ale tylko się z nią przywitał. Wsiadł do
auta i uderzył w kierownicę, by pozbyć się rozsadzającej go od środka
frustracji.
Nie
wiedząc, co ze sobą zrobić, wrócił do klubu. W tamtym momencie, to było jedyne
miejsce, w którym mógł odciągnąć myśli od ojca, a przede wszystkim od Sky.
Zamierzał wpaść w wir pracy. Był na siebie cholernie zły, ponieważ po raz
kolejny zepsuł wszystko, co udało mu się zbudować. Już dawno zdał sobie sprawę,
że między nim, a Fitz jest coś więcej, ale chciał, aby samo się to rozwinęło.
Teraz, gdy wszystko legło w gruzach, oświeciło go. Zawsze odpychał od siebie
osoby, na których mu zależało.
Kątem
oka spojrzał na elektroniczny zegarek, wbudowany w radio. Dochodziła zaledwie szósta
rano, a co za tym szło, lokal był nieczynny.
Otwierali wieczorami, bo właśnie wtedy osiągali najlepsze zyski. Akurat wtedy
kompletnie go to nie obchodziło, musiał zacząć coś robić, bo inaczej chyba by
zwariował. Wysiadł z auta, gdzie od razu powitało go gorące powietrze. Mimo tak
wczesnej pory, wysoka temperatura dawała się we znaki. Miasto powoli budziło
się do życia. Ulice zapełniały się samochodami, a z wnętrza budynku zaczęli
wyłaniać się ludzie, gnający do pracy. Od tak, zwykły poranek w Los Angeles.
Grzebał
w kieszeni w celu znalezienia pliku kluczy. Udało mu się to dopiero, gdy
znalazł się pod samym wejściem. Ku zdziwieniu Justina, drzwi zostały lekko
uchylone. Momentalnie wydało mu się to podejrzane, ponieważ rzadko kiedy Sean
wpadał tu, tak wcześniej. Otworzył szerzej drzwi, kopnąwszy w nie nogą. Szedł
cichutko na palcach, skradając się jak myszka. Z każdym kolejnym stąpnięciem,
słyszał nasilające się głosy, dochodzące z głębi pomieszczenia. Wszystkie
rolety były zasłonięte, więc z trudem mógł cokolwiek dojrzeć. Gdy wreszcie
znalazł się w głównej sali, dostrzegł dwie, niewyraźne sylwetki. Poza tym
dookoła panował istny chaos. Każda szafka została opróżniona, szkło walało się
po ziemi, zmieszane z rozlanym alkoholem.
- Co
jest kurwa? – ryknął, niesiony nagłą złością. Nie mógł uwierzyć, że jakieś dwa
typki zniszczyły to bez konkretnego powodu. Automatycznie skierowali na niego
wzrok. Należeli do tych facetów, którym lepiej nie podpadać. Oboje byli wielcy
ją dąb, a ich muskularne ramiona pokrywały liczne tatuaże. Sprawiali wrażenie,
jakby właśnie uciekli z więzienia.
-
Justin Bieber? – spytał jeden z nich, niskim, zachrypłym głosem. Podrapał się
po łysej, lśniącej głowie i wlepił w szatyna swoje rozbiegane ślepia.
-
Zależy kto pyta – wzruszył ramionami. Skrzyżował ręce na torsie i oparł się barkiem
o ścianę, by pokazać pogardę względem ich dwójki.
- Chuj
ci do tego – ryknął ten drugi. Justin domyślił się, że byli braćmi, bo dało się
między nimi dojrzeć kilka podobieństw. Między innymi uśmiech i tęczówki. Mało
brakowało, aby jeden z nich wystartował do Biebera, ale w porę, zatrzymał go
ten drugi. Zrobił to tylko dlatego, aby wyprzedzić brata i stanąć centymetry od
szatyna.
-
Przekaż tatusiowi, że jego czas się kończy – powiedział i wyszczerzył zęby w
krzywym uśmiechu. Justin wywrócił oczami. Wszystko stało się jasne.
Wystarczyło, że Ivan wrócił i całe jego życie zmieniło się w jeden, ogromny
bałagan. Najprawdopodobniej będzie musiał zamiatać po nim przez kilka kolejnych
dekad.
- Nie
mam ojca, więc łaskawie wypierdalajcie z mojego lokalu – syknął
dwudziestolatek, nie mogąc się dłużej kontrolować. Od razu dopadł do niego
mężczyzna z ogromnym tatuażem smoka, ciągnącym się wzdłuż jego ręki.
Najwidoczniej on był od wykonywania brudnej roboty. Justin nawet nie drgnął,
gdy ten zacisnął pięści na jego koszulce. Wszystko mu już zwisało. Łysy właśnie
podkurczał ramię, by wymierzyć pierwszy cios, gdy wokół rozległ się jakiś
krzyk.
*
Nadal możecie zapisywać się do INFORMOWANYCH (jeśli chcecie być na bieżąco z moim nowym fanfiction PURGE) i również możecie ZAOBSERWOWAĆ
bloga, co na prawdę by mnie ucieszyło! Będę wdzięczna, to wiele dla
mnie znaczy! Chciałabym aby chociaż jeden mój blog osiągnął tyle co
jakieś tłumaczenia. Eh, warto mieć marzenia, prawda?
Super
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam n next ! :-)
OdpowiedzUsuńWszystko sie spieprzylo 👎
OdpowiedzUsuńNiby wszystko się spieprzyło, ale... Coś czuję, że ten krzyk na końcu będzie należał do Sky. Mam taką nadzieję zresztą :D
OdpowiedzUsuńhttp://collision-fanfiction.blogspot.com/
Jejku najcudowniejszy rozdział *.* Już nie moge doczekać sie kolejnego!
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
czyżby to była Sky??? mam przynajmniej taką nadzieję <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się już doczekać następnego rozdziału, bo to jest tak cholernie idealne! <3
@saaalvame
Jesteś nominowana do LBA. Więcej informacji znajdziesz tutaj http://justin-and-ana.blogspot.com/ :-)
OdpowiedzUsuńSwietny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ciekawe co dalej z nimi będzie, może Justin w końcu się przyzna do uczuć hihi :D
OdpowiedzUsuńsuuuper rozdział ;333 ciekawe co dalej będzie,czekam z niecierpliwością na kolejny <3 @nxd69
OdpowiedzUsuńJustin i ta jego niewyparzona buzka eh Kto tam wszedl??? Kurcze, jak mozesz konczyc w takim momencie? ugh Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńCudowny ❤️❤️❤️ Kocham to ff. Szkoda, że Justin dojebał takim tekstem Skye. Nie mogę się doczekać co będzie dalej ❤️
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńciekawe kto tam na koncu sie pojawil...swietny!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Boski <33333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńZajebisty <3 kocham i czekam na next <3 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWow wow wow! Co tu zaraz ma się stać?! Omg
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
OdpowiedzUsuń@agusia5757
Kolejne rozdziały coraz lepsze ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak potoczy się sprawa ze Sky, mam nadzieję że zacznie się o nią starać hehe ;33
Nie lubię jego ojca! -.-
czekam na nn ;)